czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 2

*Martina*
Obudziłam się przez promienie słoneczne rażące mnie w twarz -czyli dzis będzie piękny dzień! No... Pogoda będzie ładna, ale czy dzień? Idę dziś do Hazzy, więc zobaczymy. Spojrzałam na godzinę w telefonie -9:03. Pięknie! Jeszcze wcześnie! Odwróciłam się na drugi bok, lecz nie był on pusty jak zazwyczaj. Przecież jak się kładłam, to byłam sama! Otworzyłam oczy przerażona! Ufff... Odetchnęłam z ulgą. To tylko Lou. No taaak.. W nocy weszłam do pierwszego lepszego pokoju. Jak widać, był to pokój Lou. No taaak... Wpakowałam mu się do łóżka, ale to przecież nic dziwnego, że razem śpimy. Często tak robimy. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Przytuliłam go i zaczęłam słodko szeptać mu do uszka.
-Louuuu...-nic-Looooouuuiss..-nadal nic-BooBeaar..
-Mhm...-Tak udało się!
-Kochany, bo ja zjadłabym cooś.-zaczęło burczeć mi w brzuchu
-Ja też. Na dole jest lodówka.-powiedział.
-No, Louis no! nie bądź taki! Ja chcę jeść!-oburzyłam się
-To idź do Niall'a, jemu pewnie też się chce. Zgracie się!-uśmiechnął się z zamkniętymi oczkami.
-Serio? Chcesz mnie wysłać do pokoju Demz i Niall'a? Chcesz żeby moja psychika na tym ucierpiała? Lou, no błagam, bądź przyjacielem! Chodź ze mną! Zrobimy naleśniki!
-Ty mnie kiedyś wykończysz... Dobra. Idź się ubierz, a ja jeszcze poleżę.-sukces! Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę i ubrałam się :
Po nie całych 15 minutach wyszłam z łazienki! O nie! Tego już za wiele! Lou sobie smacznie spał. 'Chyba Ci życie nie miłe chłopaczku, z Tini się nie zadziera!' Zabrałam z łazienki kubek do płukania zębów, nalałam do niego wody i... Wylałam wprost na głowę mojego przyjaciela! Wyskoczył z łóżka jak opętany... Miałam niezły ubaw. Zwrócił się do mnie: -Tini! Co ty...? Przecież nie śpię!-krzyknął
-No tak, teraz już nie śpisz.-ciągle się śmiałam-Idź do łazienki masz 5 minut słonko.Mrucząc coś pod nosem Lou wszedł do łazienki. Wzięłam telefon i napisałam mamie Sms, obiecałam jej wczoraj, że napiszę: 'Żyję! Nie wiem o której wrócę. Nie martw się. Do wieczora przyjadę. :]' Gdy wysłałam akurat Lou wyszedł z łazienki suchy i czysty. 
-Też Cię kocham, robaczku!-powiedziałam, ciągle mając w pamięci mokrego i złego Louis'a. W jak najlepszym humorze weszliśmy z Lou do kuchni w zamiarze zrobienia naleśników. Jak widać ktoś ukradł mi pomysł... Lub czyta mi w myślach.
-Dzień dobry kochani!-wesoła Perrie przywitała nas z ogromnym bananem na twarzy-Siadajcie, naleśniki prawie gotowe.-wtedy spojrzała na smażącego naleśnika Zayn'a .
-Nie wierzę, Pezz, że zagoniłaś go do roboty o rano! Przecież dla niego to jeszcze noc!-dodał Liam, który siedział już przy stole razem z Danielle i Eleanor. Brakowało tylko naszych gołąbków.
-Uuu.. nasza parka już jest! Jak noc?-zapytał Lou. 'O wilku mowa!'-pomyślałam
-Dobrze, Lou dzięki.-uśmiechnęła się Demi, ponieważ Niall już siedział przy stole z widelcem w ręku. Zayn podał naleśniki. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i jedliśmy. Panująca atmosfera była niezastąpiona! Taka tylko w naszym towarzystwie. Gdy wszyscy ucichli po rozbrajającym żarcie Lou, Zayn zapytał:
-Tini, gdzie ty właściwie spałaś? Ja z Pezz i El, Li z Dani, Nialler z Demz, a ty? Z Lou?
-Taak, Spałam z Lou, właściwie, kładłam się spać sama, obudziłam w towarzystwie. Dziwne..-popatrzyłam na Lou.
-Ta.. Dziwne, że śpię we własnym łóżku, c'nie Martina? Już z Tobą nie śpię!-strzelił focha! 
-Ty ze mną nie, ale ja z Tobą-owszem! Wyspałam się!-uśmiechnęłam się
-No co ty nie powiesz..-przymrużył oczy, a ja zaczęłam się śmiać-Szkoda,że ja nie..
-Co wy w takim dobrym humorze?-przerwała mu Perrie-gdy schodziliśmy robić śniadanie, to słyszeliśmy piski Louis'a, co tam się działo?-wszyscy popatrzyli na mnie.
-Cóż... Budziłam Lou, bo chciałam iść zrobić śniadanie. Zgodził się, więc poszłam do łazienki ubrać się. Wyszłam, a on..
-Oblała mnie wodą! Glizda, mała!-krzyknął mój przyjaciel-Taka z niej przyjaciółka!-wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz Lou-To nie jest śmieszne...
-Przepraszam Cię drogi przyjacielu, ale nie miałam już siły, żeby Cię budzić, więc wykorzystałam sprawdzony sposób.
-Kiedyś role się odwrócą, zobaczysz.-czy on mi groził? Po śniadaniu posprzątały dziewczyny. Chłopcy poszli grać w Fife na play-stadion. Poszłam po swoje rzeczy. Powiedziałam dziewczynom, że muszę już iść, bo muszę coś załatwić. Pożegnałam się z nimi i wyszłam. Jak przeczuwałam, pogoda była piękna. Z domu Lou do Hazzy było blisko, więc przeszłam się.. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otwierał. Zapukałam. Po chwili otworzył mi zaspany Harry. Jego loki były poskręcane we wszystkie strony świata. Był w pożamie. Wyglądał.. Słodko. Cisza.
-Cześć.-odezwałam się po chwili.
-Czego chcesz?-zapytał bez przywitania. Miło!
-Emm... Porozmawiać.-stał w drzwiach przyglądając mi się.-Mogę wejść?-przepuścił mnie w drzwiach. Poszłam do jego pokoju.
-Więc, o czym chciałaś gadać?-zapytał-Nie mam czasu. Za 15 minut mam spotkanie.
-Naprawdę? A z kim?-zawsze mi o wszystkim mówił...
-Nie ważne. Do rzeczy, Martina!-dlaczego jest taki nie miły?
-Harry... Ekhmm... Ostatnio zauważyłam, że... Po prostu stałeś się dziwny. Wszyscy zauważyli.
-Nie rozumiem.
-Nie rozmawiasz ze mną. Z nami. Uciekasz od nas. W ogóle stałeś się cichy. Czy... Czy coś się stało?-zapytałam.
-A co miałoby się stać?-jego tęczówki pociemniały.-Jest tak jak było.
-Nie... Coś się zmieniło. Harry, mam wrażenie, że to przeze mnie. Czy...
-Nawet jeśli coś by się stało, to nie twoja sprawa.-przerwał mi -Spieszę się. Idź już. -nadal stałam i na niego i patrzyłam.
-Harry, czy to przeze mnie się tak zachowujesz? Proszę powiedz mi.. Martwie się...
-Chcesz wiedzieć? Chcesz wiedzieć co się stało?- krzyczał- Tak! To przez Ciebie! Martw się swoją dupą, a nie cały czas moją! Niepotrzebnie się martwisz! Po co tu w ogóle przyszłaś? Nie masz swojego życia? Wyjdź!- łzy leciały mi strumieniami.- WYJDŹ!
Wybiegłam z jego pokoju. Wybiegłam z jego domu. Łzy nie przestały kapać. Bluzka robiła bardziej mokra. Usłyszałam tylko trzask drzwi i głośne: ‘Kurwa’ -wypowiedziane przez mojego 'przyjaciela'. Nie wiedziałam co robić. Szłam przed siebie. Przechodnie gapili się na mnie. Niektórzy ze współczuciem, inni ja na idiotkę. Myślałam. Musiałam z kimś pogadać. Demi spędza dziś dzień ze swoim chłopakiem, nie chcę jej przeszkadzać. Zresztą i tak pewnie wszyscy jeszcze są u Louis'a. Tam nie pójdę. Nie chce, żeby wszyscy widzieli mnie w takim stanie. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Diega -mojego chłopaka. Sekretarka. Zadzwoniłam jeszcze raz. To samo. Spróbowałam jeszcze raz. To samo. Spróbowałam jeszcze raz. Sytuacja powtórzyła się. To nie pierwszy raz, że nie odbiera. 'Gdzie jesteś, gdy Cię potrzebuję?'- powiedziałam do siebie w myślach. Nogi poprowadziły mnie pod dom mojego chłopaka. Podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam. Nic. Zupełnie tak samo jak w telefonie. Zapukałam. Nic. Postanowiłam spojrzeć przez okno do jego pokoju. Tak się składa, że ma pokój na dole. Spojrzałam... I zamarłam. To co tam zobaczyłam.. On i... Dziewczyna. Razem. W łóżku. Robiących to.
Zasuszone już stróżki łez, znów znalazły swoją drogę. Płakałam, płakałam jeszcze bardziej. Wybiegłam na ulicę. Nic nie widziałam. Łzy leciały. Jedyne co mnie teraz pociesza, to słowa mojej siostry. Zawsze gdy płakałam ona powtarzała w kółko to samo: 'Nie płacz. Dzieci w Afryce nie mają co pić, a ty łzy wylewasz. Nie płacz. Jestem tu!'. No właśnie.. Gdzie jesteś siostrzyczko? Gdzie? Nadal płakałam. Naprawdę, 'piękny' dzień. Już traciłam wzrok przez te dręczące łzy. Gdzie mam iść? Co robić?

KOMENTUJCIE!



Chłopaki Kocham Was! Liczę na kolejne 5 lat, ale z Zayn'em <3 KOCHAM WAS! <3